Wrotnowska, z d. Jurczyk-Tabęcka, Maria Aniela, h. Dąbrowa (1848-1908) – urodziła się 2 sierpnia 1848 r. w Dłutowie. W wieku dwudziestu lat wyszła za mąż za Lucjana Leona Wrotnowskiego h. Prus III, adwokata, kolekcjonera sztuki, późniejszego wiceprezesa Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, fundatora kościoła w Dłutowie, redaktora naczelnego i właściciela warszawskiego „Słowa”, dyrektora Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie, członka korespondenta Société Française des Amis des Arts i autora publikacji: O potrzebie kodexu międzynarodowego dla stosunków prywatnych, a który to w 1870 r. został właścicielem, po jej ojcu, majątku w Dłutowie. Swoją bogatą działalność charytatywną rozpoczęła pani Maria w trakcie pobytu w Warszawie. Tam, mieszkając najpierw w domu przy ul. Królewskiej, a następnie w pałacu Krasińskich na Krakowskim Przedmieściu, wspólnie z księdzem Zygmuntem Chełmickim i z pomocą oberpolicmajstra hrabiego Dymitra Tołstoja zainicjowała powstanie w Przytułków Noclegowych dla Biednych, czyli czterech izb w najbiedniejszych dzielnicach miasta. Nieco później, w 1884 r., została współzałożycielką domu Towarzystwa Opieki nad Ubogimi Matkami i ich Dziećmi (Maternita) dla kobiet „o wątpliwej reputacji”, częstokroć niechcących lub niemogących podjąć się opieki nad urodzonymi dziećmi. Celem Matemity było wpojenie przebywającym tam matkom przez okres od 6 tygodni do 2 miesięcy poczucia obowiązku względem własnych dzieci, a jeżeli to nie przynosiło rezultatu, znalezienie odpowiednich rodzin, które by chciałyby przygarnąć porzucone dzieci. Pani Maria, mimo że pracy w Maternicie poświęcała wszystkie wolne chwile, odmówiła przyjęcia prezesury, natomiast wysunęła na to stanowisko hrabiankę Julię Branicką, kobietę wielkiego serca i do tego bardzo zamożną, zaś na przewodniczącą towarzystwa swoją przyjaciółkę Julię Górską, osobę bardzo zapobiegliwą i skutecznie pozyskującą fundusze potrzebne na założenie domu Maternity przy ul. Hożej 70, w którym mogło przebywać do 30 matek. Kolejnym osiągnięciem pani Marii było zainicjowanie wspólnie z paniami Zofią Michałowską i hrabianką Julią Aleksandrowicz bezpłatnej lecznicy (w sumie powstały cztery punkty ambulatoryjne) dla biednych chorych mieszkańców Warszawy, które w 1889 r. otrzymało nazwę Ambulatorium dla Biednych przy ul. Tamka 45. Ambulatorium prowadził za jej namową doktor Fricze. Chcąc zgłębić tajniki pracy pielęgniarskiej, zwłaszcza opieki nad ciężko chorymi, pani Maria ukończyła w Wiedniu półroczny praktyczny kurs pielęgniarski pod okiem dyrektora szpitala „Rudolfiner”, doktora Billortha. Za jej namową przybył z Wiednia do Warszawy założyciel wiedeńskiego pogotowia ratunkowego, doktor Vargassy, który zaraził ideą założenia pogotowia w Warszawie hrabiego Konstantego Przeździeckiego. Pani Maria, mając rozległe już kontakty z warszawskimi lekarzami wspomogła medycznie hrabiego Przeździeckiego w założeniu pierwszej stacji Pogotowia Ratunkowego i zgodziła się na krótko być członkinią zarządu tej instytucji. Pod koniec swego pobytu w Warszawie, założyła jeszcze, dzięki funduszom: hrabianki Augustowej (Aleksandry) Potockiej, Ludwika Górskiego i hrabianki Janiny Potockiej (pierwszej prezes) Towarzystwo Nieuleczalnie Chorych z Przytułkiem dla Rakowatych (1893 r.) prowadzone przez doktora Bronisława Chrostowskiego. Instytucja początkowo mieściła się przy ul. Tamka 45, a następnie przy ul. Wspólnej 69. Dzięki spadkom i darowiznom wyżej wspomniana instytucja bardzo się rozwinęła i w późniejszym okresie przeniosła się do domu zapisanego wraz z kościółkiem przez hrabiego Zygmunta Pusłowskiego, leżącego za Mokotowem (tzw. Królikarnia B). Również przebywając w majątku rodzinnym, nie zaprzestała działalności charytatywnej. Przy dłutowskim pałacu, w „domku ogrodnika”, otworzyła lecznicę dla chorych, zwaną „apteczką”. Po śmierci męża w 1902 r. zajęła się przez krótki okres prowadzeniem zubożałego majątku. Żyjąc bardzo skromnie, nie odmawiając pomocy komukolwiek z potrzebujących, zmarła 1 maja 1908 r. w rodzinnym Dłutowie. Zgodnie z jej życzeniem pochowana została w zwykłej mogile obok grobu rodzinnego. W dniu jej pogrzebu, oprócz garstki rodziny i przyjaciół, żegnali ją tłumnie okoliczni mieszkańcy, dla których „Pani na Dłutowie” była uosobieniem dobroci serca.
Masz już konto? Zaloguj się
Zarejestruj sięUWAGA: W celu rejestracji pobierz formularz i odeślij go do nas pod adres kontakt@kontakt.pl
Pobierz formularzKopiowanie treści z tej strony jest zabronione!